poniedziałek, 30 grudnia 2013

Tartaletki żurawinowe i grzane wino, czyli jak anglicy świętują w grudniu

W grudniu nadchodzi Christmas Time, czas na który wszyscy czekają. Każdy biega z jednego party na drugie i z jednego festynu na kolejny kiermasz. A wszędzie podstawowym poczęstunkiem są mincemeat pie i mulled wine. Proponuje Wam przejąć tą tradycję bo co jak co ale to im się udało;) A jak się porządnie zmobilizujecie to może dacie radę na Sylwestra. Dwuipółlitrowy garniec grzańca podkręci każdą imprezę a tartaletki są po prostu przepyszne.


Zacznijmy od grzańca. Jest szlachetniejszy i po wypróbowaniu wieeelu porcji przez cały grudzień mogę potwierdzić, to PERFECT MULLED WINE (tak nazwała swój przepis Anne Jones - ekspert winiarski w bardzo brytyjskiej sieci sklepów Waitrose).

1. W małym garnuszku umieszczamy 500ml wody, 250g cukru, laskę cynamonu, 5 goździków, 2 gwiazdki anyżu, 1 pomarańczę pokrojoną w plastry i saszetkę Bart wine mulling spice*. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy aż zredukuje się o połowę.




2. Do dużego garnka wlewamy dwie butelki czerwonego wina, 200ml ruby port, 100ml brandy, 800ml soku pomarańczowego i 2 pomarańcze naszpikowane goździkami i pokrojone w ćwiartki. Przecedzamy zawartość małego garnuszka i dolewamy do dużego garnka.


3. Całość podgrzewamy uważając żeby nie zawrzało. Podajemy gorące w kubkach lub lampkach do wina.






*gotowa mieszanka przypraw do grzanego wina składa się z imbiru, cynamonu, gałki muszkatołowej, skórki pomarańczy i goździków. W jednej saszetce jest ok. 3 łyżeczki mieszanki. Proponuję w Polsce używać ulubionej gotowej mieszanki lub dosypać po łyżeczce imbiru, cynamonu i gałki muszkatołowej

Mincemeat - gęsta mieszanina bakalii, miodu i alkoholu**. 
Potrzebujemy:
75 g brązowego cukru Muscovado
60 ml ruby port  
340 g żurawiny mrożonej lub świeżej (to składnik kluczowy, postarajcie się ją zdobyć, warte zachodu)
1 łyżeczka cynamonu 
1 łyżeczka imbiru 
pół łyżeczki zmielonych goździków
150g mieszanki bakalii (rodzynki, koryntki, sułtanki, skórka cytrusowa kandyzowana, suszone morele, śliwki i co wam w duszy gra a w spiżarce leży)  
30 g suszonej żurawiny 
1 klementynka - otarta skórka i sok  
25 ml brandy 
kilka kropel ekstraktu z migdałów 
pół łyżeczki ekstraktu z wanilii 
2 łyżki miodu 
Na początku podgrzewamy cukier w winie aż do rozpuszczenia cukru. Dodajemy żurawinę, bakalie i przyprawy oraz sok i skórkę z klementynki. Podgrzewamy ok. 20 min aż kulki żurawiny się rozgotują i masa wchłonie cały płyn. Garnek zestawiamy z ognia i lekko studzimy. Dodajemy brandy, ekstrakty i miód. Mieszamy.
Żurawinowe tartaletki
Właściwie chodzi o kruche tartaletki nadziane mincemeat. Najczęściej przykrywane czapeczką w kształcie gwiazdki. Jako, że kruche do kruchego niepodobne piekę z ulubionego źródła: Dorota z mojewypieki.com za Nigellą.
 
240g mąki pszennej
60g smalcu
60g masła
1 pomarańcza
szczypta soli
W miseczce wgnieść w mąkę smalec i masło do osiągnięcia kruszonki. Wstawić do zamrażarki na ok. 20 min. Wycisnąć sok z pomarańczy, wsypać do niego sól i wstawić do lodówki. Po schłodzeniu połączyć mąkę z masłem i smalcem i sok, szybko wyrobić (można w malakserze). Kulę ciasta podzielić na trzy części, owinąć w folię i wstawić do zamrażarki na 20 min. Po tym czasie rozwałkowywać podsypując mąką. Wycinać kólka i gwiazdki. Kólkami wykładać foremki do tartaletek bądź muffinek, napełniać mincemeat i przykrywać gwiazdką. Piec w piekarniku nagrzanym do 200stC przez ok 15 min. Studzić i posypywać cukrem-pudrem.



**Nazwa nasuwa skojarzenie z mięsem, takie jest zresztą pochodzenie tej "konfitury", która była kiedyś mieszana z wołowiną w celu jej zakonserwowania pektynami zawartymi w owocach

Kilka słów tytułem wstępu

Nazywam się Kasia. W Ickenham zamieszkałam z rodziną w marcu tego roku. Trafiłam tutaj przez przypadek i pośpiech i dlatego, że mieszkanie wybierał mąż zmęczony po pracy. Myśleliśmy, że tylko na chwilę, że jak przyjadę to będę już na miejscu szukać czegoś odpowiedniejszego. Okazało się, że jak na razie przynajmniej, wcale nie chcemy stąd uciekać. Jest spokojnie, czysto i strasznie sympatycznie. Poznajemy nowych ludzi, którzy powoli zostają naszymi przyjaciółmi. Dzieci chodzą do szkoły i wrastają w społeczność. 
    Do tego niewielkiego miasteczka (właściwie podmiejskiej części wielkiego Londynu) przyjechałam z niewiele większego miasteczka w Polsce, że Zdzieszowic, w których przeżyłam całe dotychczasowe życie. W Zdzieszowicach zostali moi ukochani rodzice i brat i większość moich przyjaźni pielęgnowanych przez lata. W Polsce zostawiłam również ukochaną pracę, 13 lat przepracowałam w miejscowej SKOK w Zdzieszowicach na różnych stanowiskach. 
      W UK zajmuję się domem i dziećmi. Jest to chwilowa konieczność, którą staram się traktować jak zasłużone wakacje. Jakoś trzeba sobie sytuację osładzać;) Moja córka Natalia ma prawie 9 lat i z pierwszej klasy w Polsce przeskoczyła do trzeciej w UK. Przez pot i łzy dzisiaj już coraz lepiej sobie radzi a angielski zna chyba najlepiej w domu;) Janek ma trzy lata i we wrześniu rozpoczął swoją szkolną karierę w Nursery. Na razie trzy godziny dziennie.
     Moje pasje to kuchnia, głównie pieczenie, książki i filmy. O tym również będzie sporo;) Tutaj bardziej wytrawnie zapewne, nie porzucam bowiem swojego pierwszego bloga "Kasia piecze najlepsze ciasta"
     Postanowiłam pisać blog z myślą o tych, którzy myślą o emigracji i szukają tak jak ja rok temu kompleksowej informacji na temat życia na przedmieściach Londynu. Na pewno w innych częściach tego olbrzymiego miasta realia są nieco inne dlatego chętnych zapraszam do dyskusji. Ja będę przedstawiać tutaj swoje subiektywne opinie na temat życia na obcej i dziwnej angielskiej ziemii.